Archive for Początki

Busem podróże małe i duże

Tak jak napomniałem dwa posty niżej na aktualny rok mamy plany… I to nie byle jakie!

Stwierdziliśmy, że jak nie teraz to kiedy? Zwłaszcza, że na świecie z roku na rok coraz niebezpieczniej. Pokończą się studia, dojdą kolejne obowiązki… można by wymieniać 🙂 To ostatnie lata, gdy szalone pomysły idzie „w miarę” łatwo zrealizować.. Ale do rzeczy…

Planujemy podróż naszym busem po Europie zachodniej w ramach projektu podróżniczego, który nazwaliśmy „Busem podróże małe i duże”!

busem

Całą przygodę będziemy relacjonować poprzez nasz facebookowy fanpage, który przemianowaliśmy na ww. nazwę oraz na instagramie. Jako, że za cel wzięliśmy sobie promocję regionu będziemy także przybliżać wam kulturę naszego regionu tj. gwarę poznańską 🙂 Po podróży planujemy nasze plany opublikować w formie poradników odnośnie zwiedzania europejskich stolic w jeden dzień przy „studenckim” budżecie 🙂

Co dłużej mówić 🙂
Bądźcie z nami!

www.busempodrozemaleiduze.pl
www.facebook.com/busempodrozemaleiduze
www.instagram.com/busempodrozemaleiduze

Pierwsze koty za płoty

Kiedy już do mnie dotarło, że wymarzony busik już stoi pod domem trzeba było zacząć myśleć o pierwszych naprawach. Początkowo musiałem go parkować przy murku, gdyż jeden zamek w ogóle nie działał. Kilka dni po zakupie odwiedziłem kumpla, którego mógłbym nazwać ojcem chrzestnym skoro znalazł tego busa 🙂 Po dojechaniu okazało się, że złapałem kapcia 😛 Kiedy wróciliśmy z kontrolnej przejażdżki na miejscu zastała nas plama w miejscu gdzie stał Volkswagen. Okazał się to być płyn od wspomagania. Na szczęście nie dość, że bus został obejrzany ze wszystkich stron to i doświadczył małej pierwszej naprawy (w tym zamka) 🙂 (Dzięki Tomek!)

11033140_10202605111248521_215700922_o2Podczas wyjazdu na działkę zabraliśmy się za pierwsze mycie busa z zewnątrz oraz ogarnięcie środka 😉 Przy pomocy ukochanej oraz rodzinki udało się ogarnąć auto tak by się prezentowało. Co prawda środek i tak był brudny więc w ramach prezentu urodzinowego rodzice zasponsorowali mycie środka auta w myjni 🙂

 

Auto zostawiłem na 2 dni na poznańskich Ratajach na myjni, lecz przy odbiorze samochodu już zostałem oblany kubłem zimnej wody. Co prawda wewnątrz dywaniki oraz tapicerka zostały ładnie wyczyszczone to informacja o urwanej bocznej klamce już powodów do radości nie dawała. Była ona co prawda wątpliwej wytrzymałości od początku ale fakt wcześniejszej wymiany odkładałem ze względu na cenę i bardzo słabą dostępność.
Przęłknąłem temat i szykowałem się do wyjazdu, po czym okazało się, że spieprzyli mi także hamulec ręczny… Obsługa walczyła potem 3 godziny by mi go naprawić, spuścili mi z ceny usługi lecz niesmak pozostał.
Karolina po powrocie szybko znalazła mi sklep internetowy gdzie mieli akurat jedną taką klamkę jak ta wyrwana, więc prędko zamówiliśmy i szybko mogliśmy naprawić szkodę 🙂

Później wymiana oleju, filtrów i paska z pomocą sąsiada na działkach i można było wybrać się na rozpoczęcie sezonu „Poznańskich klasyków nocą„, czyli cotygodniowych zlotów klasycznych/kultowych samochodów odbywających się pod INEA Stadionem. Na miejscu spotkaliśmy kilka znajomych twarzy m.in. innego właściciela busa poznanego na zabawie karnawałowej o której pisaliśmy niżej oraz kumpla z podstawówki, który jak się okazało jeździ starym Mercedesem 🙂

Poznańskie klasyki nocą

Na zakończenie tylko mały rodzinny akcent 😉
Czyli początkowe „po co Ci będzie taki samochód?” i „o to może mi coś przewieziesz” 😀

#autoogrodnika

2015-04-25 12.00.39

 

 

Kupno busa!

Do trzech razy sztuka!

W ofercie którą podesłał mi Tomek na sprzedaż był busik niemalże identyczny jak jego. Było to pierwsze ogłoszenie które widziałem w przeciągu kilku dobrych tygodni z Westfalią (turystyczna wersja). Najpierw wujek, któremu samochody nie są obce zadzwonił i wypytał właściciela o szczegóły. Okazało się, że oferta jest atrakcyjna, umówił się z właścicielem, że przyjadę lecz wujek nie będzie mógł tego dnia ze mną pojechać. Jako, że samochód był przed Gdańskiem należałoby wyjechać z Poznania po południu, by zdążyć przed zmrokiem. Po obdzwonieniu niemalże wszystkich znajomych, którzy albo pracowali albo z innych powodów nie mogli mi pomóc, ostatnią deską ratunku był ponownie Patrol, który tym razem musiał się wyrwać przeze mnie dwie godziny przed zakończeniem swojej pracy, choć głupio było mi go o to ponownie prosić.

W międzyczasie chciałem potwierdzić mój przyjazd z właścicielem, lecz ten pomimo tłumaczenia, że to ja mam przyjechać zamiast wujka (który mówił mu że ja przyjadę) nie skojarzył wątków i powiedział, że ktoś inny będzie tego dnia oglądać samochód z Poznania i owszem mogę przyjechać również, ale w ciemno, gdyż on nie obiecuje, że samochód będzie jeszcze stał.
Mimo to zdecydowałem, że przyjadę…

W drodze pod pracę Patrola stanąłem na stacji by zatankować samochód przed podróżą na pomorze. W ten czas zadzwonił do mnie wujek z pytaniem czy już jadę, bo dzwonił do niego właściciel czy już wyjechałem. Uff – pomyślałem, jednak faktycznie czeka on na mnie, a nie to ktoś inny chce mnie uprzedzić :). Ostatecznie po 4 godzinach mimo chwilowego błądzenia na miejscu dojechaliśmy na miejsce.

Pierwsze spotkanie

Czerwony bus schowany był na podwórku dużego jednorodzinnego domu z jeziorem w tle, przywitał nas starszy mężczyzna, który zdecydował się na sprzedaż samochodu ze względu na swój wiek. Busik natomiast pomimo brudu i lekkiego bałaganu wewnątrz na swój wiek nie wyglądał. Blacha niemalże bez rdzy, silnik pięknie chodzi, już po chwili wiedziałem, że nie przyjechaliśmy na darmo!

Nim się całkiem ściemniło, gdy to właściciel opowiadał historię samochodu, jak to z kampera przerobiony został na auto przewożące roboli nim trafił do niego, nieudaną próbę kradzieży i dalej próby przywrócenia mu świetności wybrałem się na jazdę próbną.
Po raz pierwszy siedziałem w takim samochodze, nie potafiąc dobrze ustawić sobie foteli ruszyłem powoli wrzucając jedynkę, potem dwójkę próbując poczuć ducha tego auta. Już sam brak automatycznego wyłączania kierunkowskazów sprawił, iż się lekko uśmiechnąłem w duchu 🙂

216280429_7_1000x700_kamper-volkswagen-vanagan-_rev002

Później zostało tylko załatwienie formalności i mogliśmy szykować się do powrotu do Poznania. Dostaliśmy pożegnalnego kopniaka w oponę od już byłego właściciela busa, który był wyraźnie przygnębiony z faktu sprzedaży swojego samochodu. Już wtedy pomyślałem, że gdy będzie okazja wrócę do niego udowodnić mu, ze samochód trafił w dobre ręce.

Niczym w horrorze

Całą drogę wracaliśmy w nocy, a na domiar złego w tą właśnie noc przez Polskę przechodził jakiś huragan i wiatr był tak silny, że w wielu miejscach jak dowiedzieliśmy się później wyrywało wręcz drzewa.

Kilka kilometrów od miejsca zakupu samochodu zatrzymaliśmy się, by ustalić drogę powrotną i miejsce na przerwę. Zgasiłem samochód i po krótkiej naradzie mieliśmy szykować się do dalszej podróży po czym… bus nie chciał odpalić! W tym momencie przypomniały mi się wszystkie przestrogi odnośnie kupna starego samochodu. Próbowaliśmy przez 10 minut dodzwonić się do właściciela od którego chwile wcześniej wyjechaliśmy, lecz ten przestał odbierać telefon. „W balona nas zrobił!” – pomyśleliśmy. Zdecydowaliśmy, że Patrol wróci do niego, by ten nam pomógł, lecz po dojechaniu na miejsce właściciel nie reagował ani na domofon, ani na dalsze telefony… Po powolnym pogodzeniu się z faktem, iż pierwszą noc w busie będę musiał spędzić już tak szybko, postanowiłem jeszcze raz odpalić busa. Tym razem się udało! Właściciel tłumaczył nam jak go odpalać, lecz musieliśmy źle go zrozumieć, na szczęście mogliśmy ruszyć dalej.

kupno1

Wjechaliśmy na stacje benzynową, gdzie zalałem T3 do pełna. Przy kasie z 5 minut szukałem karty, którą jak sie okazało zostawiłem w samochodzie, ale kolejne nerwy oczywiście w cenie. Patrol miał jechać cały czas przede mną, więc wyjechał na trasę, a ja w tym czasie odpaliłem i ruszyłem by jechać za nim. Ruszam powoli i zaczynam przyśpieszać by rozkulać auto drogą wyjazdową ze stacji na trasę. W tym momencie czuje luz w pedale gazu jakby pękła linka, auto wskakuje na pełne obroty i nie mogę zahamować! Na szczęście nie spanikowałem i wyjąłem kluczyk ze stacyjki co uratowało mnie przed wjechaniem w pole… Patrol wrócił, otwieramy pokrywę silnika i słyszymy tylko jak coś metalowego spada na ziemię. Już w tym momencie pomyślałem, że nie dojedziemy. Na szczęście i tu sprawa była błaha, bo starczyło wczepić mały plastik, który trzymał linkę gazu i moglismy pojechać dalej. Szybka modlitwa do Św. Krzysztofa byśmy bezpiecznie dojechali chyba uspokoiła pasmo przykrych niespodzianek (prócz zamkniętego McDonalda 24h po drodze) i powoli w ulewie oraz hulającej wichurze, którą słyszałem idealnie przez nieszczelne uszczelki (plus brak radia) dojechaliśmy do Poznania. Wspominałem, że jechałem w całkowitej ciemności? Reflektory zewnętrzne co prawda świeciły (nawet za dobrze, cała droga z lampką od wstecznego), ale w środku miałem egipskie ciemności.

kupno2

Po godzinie 3 nad ranem dotarliśmy do Poznania, auto zaparkowałem przy ścianie, tak by nikt nie dostał się do auta przez drzwi bez zamka i szybko uciekłem spać. Nie dość, że było strasznie zimno to miałem tylko kilka godzin snu i rano do pracy.

Mogłem niedowierzając zasnąć 🙂 Mamy busa!

Poszukiwanie busa cz. 2.

Kanciate Pyry

Niedługo po pierwszych oględzinach samochodu wybraliśmy się na karnawałową imprezę poznańskich miłośników VW T3 „Kanciate Pyry” na które otrzymaliśmy zaproszenie. Prawdę mówiąc nie wiedzieliśmy czego się spodziewać i czy nie zostaniemy odebrani jako osoby które się „wprosiły”, gdyż przecież nie mieliśmy jeszcze swojego busa. Okazało się, że są to świetni ludzie, przy których nie czuliśmy się ani chwili obco, mimo iż zaniżaliśmy średnią wieku! Mieliśmy okazję porozmawiać z osobami, które posiadają te samochody i dowiedzieć się więcej na ich temat oraz posłuchać rad przy decydowaniu się na zakup. Zakładam, że mogłem zostać odebrany jako osoba, która się „napaliła”, straci zainteresowanie i po tygodniu, ew. miesiącu odpuści pomysł kupna samochodu, bądź jako osobę która nie wie w co się pcha i stary samochód mnie przerośnie. Osobiście miałem nadzieję, że jeżeli już druga opcja będzie bardziej trafna, aczkolwiek bez samochodu nie winiłbym nikogo za trzymanie dystansu do nas 😉 Nawet jeśli tak było, nie odczułem tego 🙂 Obiecaliśmy natomiast, że przy następnym spotkaniu będziemy mieli się już czym pochwalić.

Podejście drugie

Pamiętam jak na początku całej tej przygody rozmawiałem z kumplem i mówiłem mu, że na marzec myslę, że już powinienem mieć busika. I gdy nastał wspomniany miesiąc  oraz miałem już uzbieraną kwotę na samochód zacząłem intensywnie przeglądać oferty, które nie były zbyt atrakcyjne. Chciałem kupić auto w Niemczech, lecz ostatecznie ilość zachodu by sprowadzić auto zza zachodniej granicy sprawiła, iż wróciłem na nasze polskie podwórko.

Znalazłem ofertę auta, które było puste w środku, lecz z wymienioną skrzynią i silnikiem 1.9D, który każdy potwierdzał, iż jest najlepszy. Zadzwoniłem do właściciela i wstępnie się dogadałem, iż następnego dnia przyjeżdżam go oglądać. Ugadałem się z moim przyjacielem Patrolem, by pojechał ze mną by w razie czego wrócić na dwa samochody. Niestety następnego dnia kiedy już mieliśmy wyjeżdżać okazało się, że oferta jest już nieaktualna.
Przynajmniej Patrol wyrwał się godzinę wcześniej z pracy przeze mnie…

Miesiąc się kończył, aż napisał do mnie Tomek podsyłając ciekawą ofertę…

 

Poszukiwanie busa cz. 1.

Podjęcie decyzji

Każdy następny miesiąc to był kolejny krok zbliżający nas do własnego busa. Zaczęło się od zbierania pieniędzy i standardowych pytań „A po co Ci taki samochód?”, które oczywiście puszczałem mimo uszu mając przed sobą wizję niekończącego się asfaltu i siebie za kierownicą 😉 Oczywiście miałem wiele wątpliwości, zwłaszcza jeżeli chodzi o naprawy. Moje umiejętności mechaniczne ograniczają się do wymiany żarówki i opon (błahe nie błahe, jestem i z tego dumny ;d) o ile w ogóle można je nazwać mechanicznymi 😉 Narodziły się pytania co dalej tak stary samochód będzie wymagał ciągłych napraw. W międzyczasie dowiedziałem się o projekcie „Busem przez świat”, o którym wcześniej nie słyszałem.
Karolina w międzyczasie znalazła, że akurat dwa dni później jest z nimi spotkanie u nas w Poznaniu. Stwierdziłem, no to jedziemy 🙂

Po obejrzeniu prezentacji Karol – autor projektu odpowiadał na pytania zainteresowanych osób, sam też zapytałem o kilka rzeczy. Fakt, iż kupili busa również nie mając pojęcia jak pracować przy nim dodał mi skrzydeł. Chyba jest więcej takich szaleńców jak ja – pomyślałem. Później po raz pierwszy miałem okazję wsiąść do takiego busa oraz skorzystaliśmy z zaproszenia na wspólne piwo 😉 Kupiłem także ich książkę o podróży przez Stany Zjednoczone (co jest moim marzeniem), którą pochłonąłem w bodajże w dwa dni 😉

Pierwsze podejście

W międzyczasie zarejestrowałem się na ogólnopolskim forum VW T3 i przywitałem się zarówno na ogólnym jak i regionalnym wątku, gdzie zostałem bardzo ciepło przywitany.
Poznałem tam m.in. Tomka, który od początku bardzo cierpliwie tłumaczył mi i podpowiadał czym kierować się szukając swojego Volkswagena. Zacząłem szukać po zagranicznych portalach aukcyjnych jak mobile.deautoscout24.eu czy niemieckim eBay’u, rzadziej na polskich serwisach.

Pracuje na poznańskiej Wildzie i codziennie idąc do pracy mijałem busa o bliżej nieokreślonym odcieniu szarej zieleni 😀 Mimo koloru codziennie na niego zerkałem, aż pewnego dnia pojawiła się na nim kartka „sprzedam”.

rozanaTomek był na tyle życzliwy, że zgodził się obejrzeć ze mną ten samochód osobiście. Auto było w nie najgorszym stanie, ale też nie najlepszym. Była to 3 osobowa Caravell’ka zarejestrowana jako auto dostawcze. Właściciel chciał trochę za dużo za ten samochód, w efekcie czego odpuściłem. Tomek zaprosił mnie później z Karoliną do swojego garażu, do którego zawiózł nas swoim busem. Powiem szczerze, że otwierany dach Westfalii z wnętrzem od Multivana wygląda świetnie, auto było nieporównywalnie lepsze od tego co widzieliśmy kilka godzin wcześniej. Stwierdziłem, że chyba nie będę podejmował pochopnie decyzji i jeszcze wstrzymam się z kupnem, by dostać coś lepszego.

Jak to się zaczęło?

Hej! 🙂 Zanim nasza przygoda z busem się zacznie na dobre przydałby się jakiś prolog (mam nadzieję, że nie zanudzę) 🙂
Pamiętam jeszcze za czasów szkolnych marzenia z kumplami by wsiąść w busa, bądź kampera i zwiedzić Europę niczym w filmie Eurotrip. Kto w sumie takich marzeń nie miał 😉 Ja za cel postanowiłem po latach je urzeczywistnić.

Nie wiem jak wy, ale ja za dziecka byłem wysyłany wręcz na siłę na różne kolonie, czy pielgrzymki które wówczas wydawały mi się karą (sic!). Zwiedziłem kilka krajów i wiele ciekawych miejsc za co dzisiaj mogę jedynie dziękować. Po czasie zaczęło mi brakować wyjazdów, aż zdecydowałem się na spontaniczny wyjazd z kumplem nad morze pożyczonym samochodem mamy. Znaleziony parking na dziko blisko plaży, kilka dni spania w niewygodnym bagażniku dał mi tyle frajdy co żaden wcześniejszy wyjazd! (+ woodstock w drodze powrotnej).

wyjazd1
Na tyle byłem zadowolony z tego wyjazdu, iż w kolejnym roku powtórzyłem go już z moją Lubą i jej dobrą kumpelą ponownie zaliczając te same miejsca 🙂

W międzyczasie była jeszcze majówka, gdzie podczas drogi powrotnej z gór postanowiliśmy spędzić noc we Wrocławiu (oczywiście w samochodzie), niestety wówczas przymrozek sprawił, iż nawet wypite procenty nie pomagały się wyspać.

Nocek w samochodzie ogólnie miałem jeszcze kilka, lecz dopiero dwa inne wydarzenia sprawiły, iż podjąłem decyzję o zakupie busa.
Pierwsza to zeszłoroczny Woodstock, gdy obok miejsca gdzie byliśmy rozbici stała czarna T3 z napisem Panzerwagen, która świetnie się wpisywała w klimat festiwalu. Wtedy stwierdziłem, że za rok takim przyjadę 🙂 Późniejsze miesiące były czasem, gdy rozważałem czy to dobry pomysł, nie mając pojęcia o tych samochodach, a jednocześnie będąc świadomy, że one lubią się psuć jak każde stare auto. Zimą dowiedziałem się o projekcie Busem przez świat, a Karolina podrzuciła mi informację, że dosłownie pojutrze mają u nas w Poznaniu swój wykład. Było to moje pierwsze spotkanie z kimkolwiek kto ma styczność z tymi samochodami. Rozwiałem wówczas większość swoich wątpliwości i uświadomiłem sobie, że nie jest cel niemożliwy do zrealizowania, świetna przygoda i nie mogłem przestać o tym myśleć 🙂 Kolejne miesiące spędziłem na odkładaniu pieniędzy, szukaniu samochodu i przede wszystkim realizacji marzenia 🙂 

 

PS. Busa mamy już od przeszło 2 miesięcy i nawet zaliczyliśmy do tej pory jeden zlot. I tak jak nas przestrzegano przygody już mieliśmy 😉 Ale o tem potem.. Najpierw chciałbym chronologicznie nadrobić zaległości 🙂

Mamy logo, ale jeszcze nie ma nazwy nad którą myślimy 😛

Btw. zapraszamy do pozostawienia po sobie śladu w postaci komentarzy, bądź wpisu w księdze gości 🙂